Fałszywi inwestorzy – wyrafinowane oszustwo uderzające w startupy
W świecie startupów kwestia pozyskania finansowania często decyduje o sukcesie lub porażce nowego przedsięwzięcia. Oszuści doskonale to rozumieją i wykorzystują desperację młodych przedsiębiorców, tworząc coraz bardziej wyrafinowane schematy wyłudzeń. Szczególnie niebezpieczne jest oszustwo na „fałszywego inwestora” – precyzyjnie skonstruowana mistyfikacja, która może kosztować założycieli startupów setki tysięcy i zmarnowane miesiące.
Profesjonalny język
W przeciwieństwie do prymitywnych oszustw sprzed lat, te próby wyłudzeń są starannie dopracowane i trudne do wykrycia. Wszystko zaczyna się od profesjonalnie wyglądającej wiadomości, często wystylizowanej na korespondencję od grupy zamożnych inwestorów lub funduszu venture capital. Język jest perfekcyjny, bez typowych dla oszustw błędów czy niezręczności. Treść wydaje się autentyczna – prośba o executive summary czy pitch deck, standardowe pytania o model biznesowy i plany rozwoju.
Dar z niebios
Co sprawia, że to oszustwo jest tak skuteczne? Przede wszystkim doskonałe wyczucie psychologii założycieli startupów. Oszuści wiedzą, że pozyskanie inwestora to często długi i frustrujący proces. Większość startupów spotyka się z dziesiątkami odmów zanim znajdzie zainteresowanego inwestora. Dlatego wiadomość od potencjalnego inwestora, który sam się zgłasza, wydaje się jak dar z niebios – zbyt piękny, by go zignorować.
Budowanie wiarygodności
Następny etap to budowanie wiarygodności. Oszuści prowadzą profesjonalną korespondencję, zadają trafne pytania biznesowe, przedstawiają realistyczne warunki inwestycji. Często posługują się prawdziwą terminologią branżową i wykazują znajomość realiów rynku venture capital. Proponowane warunki finansowania są atrakcyjne, ale nie absurdalnie korzystne – zazwyczaj jest to standardowa oferta konwertowalnej pożyczki lub objęcia udziałów na warunkach zbliżonych do rynkowych.
Kluczowym elementem uwiarygodniającym oszustwo jest skala proponowanej inwestycji. Oszuści często oferują zapewnienie całej rundy finansowania startupu – w kwocie rzędu miliona dolarów lub więcej. Ta suma jest starannie dobrana – wystarczająco duża, by była atrakcyjna, ale nie na tyle nierealna, by wzbudzić natychmiastowe podejrzenia. W porównaniu z taką kwotą, późniejsza prośba o opłacenie „kosztów prawnych” czy „opłat administracyjnych” w wysokości kilku tysięcy dolarów wydaje się rozsądna.
Drobne kwoty
Mechanizm wyłudzenia ujawnia się stopniowo. Po wstępnych rozmowach i wymianie dokumentów, oszuści informują o pozytywnej decyzji inwestycyjnej. Następnie pojawia się „drobny” wymóg – konieczność wpłacenia zaliczki na poczet kosztów prawnych lub administracyjnych. Kwota jest zwykle niewielka w porównaniu z oferowaną inwestycją, a wymóg jej wpłacenia jest przedstawiany jako standardowa praktyka rynkowa.
Zaliczki
Szczególnie przekonującym elementem jest często powoływanie się na różnice jurysdykcyjne czy międzynarodowy charakter transakcji. Oszuści tłumaczą, że ze względu na regulacje prawne czy wymogi compliance, określone opłaty muszą zostać wniesione z góry. Czasem twierdzą też, że prawnicy czy pośrednicy nie mogą pracować na zasadzie success fee i wymagają zaliczki.
Presja czasu
Presja czasu jest kolejnym narzędziem manipulacji. Oszuści sugerują, że inni inwestorzy są zainteresowani projektem lub że zbliża się koniec kwartału/roku finansowego. Tworzą wrażenie, że zwlekanie z wpłatą może skutkować utratą możliwości finansowania. Ta presja często prowadzi do pomijania standardowych procedur due diligence i szybszego podejmowania ryzykownych decyzji.
Nieoczekiwane komplikacje
Gdy ofiara wpłaci pierwszą kwotę, oszustwo wchodzi w kolejną fazę. Pojawiają się nieoczekiwane komplikacje wymagające kolejnych wpłat – dodatkowe opłaty prawne, koszty transferów międzynarodowych, podatki czy opłaty rejestracyjne. Każda kolejna wpłata jest uzasadniana koniecznością „odblokowania” głównej inwestycji, która jest już rzekomo przygotowana do przekazania.
Rejestracja spółki
Czasami pojawia się dodatkowo konieczny wymóg rejestracji spółki zagranicą celem przyjęcia finansowania. Stanowi to zarówno okazję do wyciągania kolejnych środków od ofiary jak i służy utrudnieniu dochodzenia roszczeń przez ofiarę poprzez możliwie zagmatwanie kwestii jurysdykcyjnych. Przykładowo: trudno będzie zainteresować organa ścigania w Polsce podjęciem sprawy gdzie spółka z Belize miała udzielić finansowania spółce z Panamy, ale go ostatecznie nie udzieliła tylko naraziła właściciela spółki z Panamy na wydatki i koszty.
Akceptacja rosnącego ryzyka
Szczególnie niebezpieczny jest mechanizm eskalacji zaangażowania. Im więcej czasu i pieniędzy ofiara zainwestowała w proces, tym trudniej jest jej przyznać, że padła ofiarą oszustwa. Dodatkowo, presja finansowa związana z prowadzeniem startupu często sprawia, że założyciele są skłonni do podejmowania coraz większego ryzyka w nadziei na otrzymanie obiecanego finansowania.
Fałszywi inwestorzy – jak się ochronić?
Jak się chronić? Przede wszystkim należy pamiętać, że profesjonalni inwestorzy nigdy nie żądają opłat z góry. Koszty prawne i administracyjne są standardowo pokrywane z inwestycji po jej sfinalizowaniu. Ponadto, legalni inwestorzy zawsze dążą do osobistego spotkania z założycielami i przeprowadzenia dokładnego due diligence przed podjęciem decyzji inwestycyjnej.
Warto też pamiętać, że realni inwestorzy rzadko sami zgłaszają się do nieznanych startupów. Większość profesjonalnych inwestycji powstaje poprzez rekomendacje, sieć kontaktów lub oficjalne kanały, takie jak wydarzenia branżowe. Każda niespodziewana oferta inwestycyjna powinna być traktowana ze szczególną ostrożnością.
Inwestor ma wkładać, a nie wyciągać ze startupu pieniądze
W świecie startupów, gdzie marzenia o sukcesie często przesłaniają zdrowy rozsądek, oszuści znajdują podatny grunt do działania. Kluczem do ochrony jest zachowanie czujności i przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa – weryfikacja tożsamości inwestorów, sprawdzanie referencji i unikanie wszelkich przedpłat. W końcu prawdziwi inwestorzy są zainteresowani włożeniem pieniędzy w startup, a nie wyciąganiem ich od założycieli.
Robert Nogacki, radca prawny, partner zarządzający Kancelarią Prawną Skarbiec
Pomoc prawna
Padłeś ofiarą oszustwa? skontaktuj się z nami Kancelaria Prawna Skarbiec